Dla pewnej grupy ludzi w określonym wieku istnieją utwory, które prawdopodobnie już zawsze, gdy tylko pojawią się na głośnikach, przywodzić będą wspomnienia z nieprzespanych nocy. I bynajmniej nie mowa tu o jakiejś traumie, o nie! Chyba, że w kategorii traumy rozpatrujemy zachowanie Big Smoke’a i Rydera…
„Riders of the Storm”, „Hold The Line”, „Nothing But A G Thing” – prawdopodobnie te hity byłyby takimi samymi hitami bez pomocy GTA San Andreas, ale dla mnie, osoby grającej po raz pierwszy w te odsłonę w wieku pewnie i 10 lat, są to utwory nierozerwalnie połączone z widokiem osiedli Los Santos oraz otaczających go wzgórz. Cóż, takie soundtracki pojawiają się rzadko, chociaż na pewno znajdą się osoby, dla których to inne rockstarowe playlisty radiowe będą najlepsze.
Jedno jest pewne - jakiś rap w najnowszym GTA VI się pojawi. Znając odpowiedzialnych za bazy muzyczne wirtualnych stacji radiowych ludzi – będą to picki maksymalnie charakterystyczne, nierzadko niespotykane albo i memiczne. Wspólnie z grupą artystów przedstawionych postanowiliśmy lekko pomóc twórcom i stworzyć playlistę z naszymi propozycjami. Niech Rockstar skupi się na dialogach!
MISZEL
Artysta ściśle związany z QueQuality wprowadza nas pomału w gangsterski funk, ale też bardziej cloudowe klimaty. Rick Ross u Pop Smoke’a na Manslaughter wprowadza klimat właściwy osobom urodzonym na Florydzie Drake to już klimat znacznie cięższy, ale też pożądany podczas nocnych wycieczek wzdłuż linii brzegowej. Selekcję tę uzupełnia bez dwóch zdań In The Air Tonight Phila Collinsa, choć Collins z rapem ma tak mało wspólnego, jak tylko może. Oczywiście, to dopiero początek jego zalet.
Warren G z Nate Doggiem są niezbędni każdej scenerii przecinanej przestępstwami i gangami, nawet mimo obracania się po przeciwnym krańcu USA. Miami od Willa Smitha to już skok na najbardziej stereotypowe muzyczne odzwierciedlenie klimatu półwyspu Florydy. Skok udany niczym te planowane przez Michaela!
KRONKEL DOM
Dominik postawił na coś, co w radiach GTA nie jest zbyt częstym zjawiskiem, czyli na Europę. Nic tu po trapowych perkach, bo zarówno Jul z kolegami, Bonez MC, jak i Dave z Central Cee by się na takich marnowali. Posłuchanie brazylijskich gitar ubogaconych o drillową synkopę byłoby ciekawym doświadczeniem w trakcie przemierzania wirtualnego Miami, ale już niemieckie dnb i francuski klaskany house mógłby być szokiem kulturowym. Dla mnie? Idealnie. Nasz kontynent nie ma się czego wstydzić, jeśli chodzi o muzykę, a selekcja Kronkela tylko to potwierdza.
VITO BAMBINO
Wokalista od giętkich bioder dostarczył wybory, których dyrektorzy muzyczni Rockstara nie tyle, co by się nie powstydzili, ale i powinni szczerze wziąć do serca. Od dancingowego, late-80’s Gerry’ego Rafferty’ego, przez nowoczesne nawiązania w formule, jaką Rate Your Music nazywa nu-disco, aż po elektroniczne kompozycje wyjęte z rockowej opery Teda Chaveza. Klasyczny Pop Smoke? Jest. Oryginalny synthwave z wirtuozerskimi klawiszami? Nie mogło zabraknąć!
Wydaje się piosenkarz znać doskonale klimat, w jakim powinien być osadzony soundtrack takiej produkcji. Postawił na utwory, jakie mogłyby nadać się też do zwyczajnego przechadzania się patrząc na słoneczne tekstury dzielnic o bardziej urlopowym klimacie.
SHDOW
Taki producent, to powinien chyba, heh, dorzucić Beautiful Morning Kanye Westa, czyż nie? Spokojnie, SHDOW pomimo ostatnich, głośnych placementów nie jest oderwany od ziemi. Wrzucił tylko No More Parties In L.A. Utwór bardzo trafny, nawet w formie easter-eggu. Rapowe picki uzupełnia najnowszy Drake z 2-stepowym Rich Baby Daddy.
Na szczęście kolejny artysta już nie poszedł tylko w funk i nowy rap – producent postawił na rockowy, monumentalny Purple Rain oraz wiecznie żywy, kolejny must-have growych radiofonii, utwór Lady od Modjo. Jeśli nie będę mógł puścić tego kawałka podczas eksplorowania wyimaginowanej Florydy, to gry nie włączę! Albo włączę, ale wyciszę i Modjo puszczę z YouTube’a…
TRILL PEM
W selekcji zawodnika Fresh N Dope stawia się na nowoczesny rap w róznym wydaniu, chociaż w przeważającej części mamy trap, bardziej lub mnie spokojny, czasem nawet i cloudowy.
Zarówno Yamê ze swoim Becane, jak i autoporomocyjny BLOK, to pokuszenie się o bardziej melodyjne sekcje, rozpływające się wręcze w uszach. Francuz ustawia się nieco bliżej granicy R&B i odważniejszych eksperymentów z wokalem. Black & Chineese to już płynne przejście w agresywniejszy trap, którego to ukonorowaniem jest już numer Juicy’ego J Ain’t Cool. Soundtrack do zabijania ludzi w hawajskiej koszuli już mamy. Do tego dochodzi szybsza stopa w La bandite i nawet mamy soundtrack do ucieczki, kiedy to ci ludzie okażą się mocniejsi niż myśleliśmy!
TEDE
Tedas postawił na materiał do bujania karkiem. Każdy jeden z utworów, jakie podrzucił sprawia, że możemy momentalnie wyobrazić sobie klasyczny, gangsterski cruisin’ po jakiejkolwiek klasycznej, gangsterskiej dzielnicy. Tyga buja trochę dumniej, bardziej podniośle, Wynne stonowanie, za zasłoną klubowych dymiarek, natomiast Rick Ross i Meek Mill na bicie Khaleda to już definicja boom-bapu, że już o NEMSie i Ghostface Killahu nie wspomnę.
Rick Ross wydaje się mieć miejsce zapewnione w bardziej rapowych rozgłośniach GTA, w końcu jest rodowitym mieszkańcem Miami, jednym z popularniejszych artystów hip-hopowych stamtąd. No i trzeba przyznać, że jego muzyka mogłaby momentami być dosłowną inspiracją scenariusza niektórych wydarzeń.
@ATUTOWY
W piątce od Atuta nie ma pomyłek, każdy z tych utworów powinien mieć złotą kartę na udział w playlistach. The Format to nieśmiertelny klasy na bicie Premiera, którego nie da się nie słuchać bez mimowolnego podniesienia głowy w geście uznania. Magnolia od Cartiego to pick, o którym nikt by nie pomyślał w tym kontekście, dopóki by mu go nie pokazano.
Ale oczywiście byłoby to za nudne, żeby grać sam rap. Jakakolwiek oldschoolowa rozgłośnia powinna zaczynać układać repertuar od The Police, natomiast Little Lies to już utwór na kolejny trailer. Warto też wspomnieć, że to druga lista, na której pojawił się Will Smith ze swoim Miami!
FUKAJ
Fukaj nawet nie próbował bawić się w jakiś rap, wrzucił 50 Centa, żeby się od niego odczepiono i puścił wolę fantazji. Mocno oriffowane Electioneering dałoby ogrom energii całej rozgrywce, podobnie zresztą jak Last Nite od The Strokes. Oba te utwory to stary, dobry alt-rock z ukłonami w stronę Wysp Brytyjskich.
W opozycji do takiego układu stoi Tame Impala oraz Beach House, których twórczość przywodzi od razu na myśl te słynne synthwave’owe gify, w których kreskówkowe auto jeździ wzdłuż fioletowej ulicy otoczone teksturami rodem z automatów.
DJ TEEZZYY
Last, but not least – DJ Teezzyy, który to wedle swojego fachu powinien umieć idealnie oddać selekcją pożądany klimat. Drugi raz powtórzył się pick! Tym razem to Drake z Rich Baby Daddy okazał się być na tyle trafionym utworem.
Teezzyy postawił na trap. Czy to potężne wejścia Rick Rossa, French Montany, Drake’a i Lil Wayne’a na Pop That, czy tripletowanie na bardziej chillowych samplach przez Three 6 Mafię, czy mocno bassowe Go Get It – to kolejne dowody na to, że bez rapu się nie uda. Ciekawą propozycją natomiast jest Bouncy, który na rage’owym bicie z drillową perką i okazjonalnymi dubstepowymi zajawkami recytuje po niemiecku dwuminutowy, liryczny numer. Już raz to mówiłem – mam nadzieję, że tym razem Rockstary zwrócą uwagę na europejską muzykę!
Poniżej znajdziecie playlistę ze wszystkimi utworami, jakie dostarczyli nam artyści, a także wyborem naszej ekipy. A wy? Macie jakiś must-have do zwiedzania Havana Beach?
Comments