top of page

Dlaczego koncert DJa Paula to OBOWIĄZEK?

Bardzo lubię określenie „ulubiony raper twojego ulubionego rapera”. Nazywa się tak zwykle kogoś, kto jest stanowczo zbyt mało rozpoznawalny jak na jakość, którą prezentuje. Kim jest DJ Paul, zapyta przeciętny słuchacz trapu znad Wisły, niekoniecznie lubiący się z jego korzeniami? Cóż, w zasadzie DJ Paul jest ulubionym raperem twojego ulubionego gatunku.




Tak się składa, że Paul po raz drugi w tym roku ma zamiar odwiedzić Polskę. Ostatnio wpadł na zamknięty before przed CLOUT Festivalem, kolejną wizytę zapowiedział na najbliższy wtorek w warszawskim klubie Niebo. Teraz tak naprawdę ludzie dzielą się na dwa typy: ci, którzy tą wiadomością są podekscytowani i już dawno mają bilet oraz ci, którzy z jakiegoś powodu nie znają jeszcze tej postaci, więc potrzebują przeczytać o niej artykuł, żeby się przekonać, że po ten bilet warto ruszyć.


Najmocniej przepraszam, jeśli ktoś z genezą Three 6 Mafii jest zaznajomiony i wszystko to, o czym piszę będzie dla niego niezbyt obszernym powtórzeniem oczywistości. Tym lepiej wtedy dla niego! Należy jednak pamiętać, że rapu słucha się od dekad, ale też od miesięcy, więc nie zdziwię się, jeśli ktoś, mający na playliście jedynie dwa single Floral Bugsa, trzy Hotelu Maffija i „Jeremiego Sochana” nie będzie wiedział jaki wpływ chociażby na te jego sześć kawałków miał DJ Paul. A miał spory! Ale po kolei.


Niemożliwy wydaje się wiek, w którym Paul zaczął tworzyć utwory – wraz ze swoim przyrodnim bratem, Lordem Infamousem pierwsze próby robienia muzyki podejmowali już w ‘89, czyli mając odpowiednio 11 i 15 lat. Choć najpierw DJ Paul grał na klawiszach i perkusji, a Infamous podśpiewywał i dogrywał gitary, to już rok później zawiązali pełnoprawny duet raper-producent. Natomiast rapującego Paula spotkać można było dopiero, albo raczej już, w ‘92. W wieku, w którym obecnie w Polsce kończy się podstawówkę. Co ciekawe, EPka wydana przez tych dwóch młokosów określana jest mianem „pionierskiego” dla gatunku… horrorcore. W Memphis lat dziewięćdziesiątych gangsterskie podejście do liryki lubiło się krzyżować z tym stylem, a cała grupa odcisnęła się bardzo mocno w jego historii.


To był dopiero zalążek tego, co potem miało się stać – dołączenie do zespołu Juicy J’a, formowanie Three 6 Mafii, pierwsze mixtape’y, Koopsta Knicca, Gangsta Boo, Crunchy Black, aż wreszcie debiutanckie „Mystic Stylez”. To o tym albumie jako pierwszym należy pomyśleć, kiedy zostaniemy zapytani o prekursorów trapu. Mimo, że „Da Summa” parę radiostacji obleciało, to album został na jakiś czas w podziemiu. Nie przeszkodziło mu to jednak w zostaniu na stałe umieszczonym na listach najważniejszych albumów gatunku. Podobnie zresztą, jak nie przeszkadza mu gościć na listach inspiracji tuzów sceny.


No dobrze, ale co niby takiego specjalnego było w twórczości DJa Paula i spółki? Cała sprawa rozbija się o flow. Już od pierwszych zwrotek Lorda Infamousa zwracano uwagę na niezwykle wciągający, maszynowy wręcz styl wypowiadania sylab, opatentowany przez rapera z Memphis. Według nomenklatury perkusyjnej nazywa się to triolami, w rapie od zawsze były to triplety. Jest to rzecz stosunkowo ciężka do wytłumaczenia piśmiennie, ale kiedy raz usłyszymy i zidentyfikujemy flow trójkowe, przerazimy się tym, jak wiele z naszych ulubionych numerów całą swoją dynamikę i płynność budują właśnie na nim.


Triplety opierają się na trochę bardziej złożonej rytmice niż zwyczajne rapowanie. W telegraficznym skrócie – jeżeli normalnie jeden rapowy wers, mieszczący się na dwóch uderzeniach werbla ma szesnaście sylab, to rapowy wers położony w tempie triolowym ma tych sylab dwadzieścia cztery. Sprawia to, że na jeden takt przypadają trzy sylaby, z wyraźnym akcentem na pierwszą z nich. Jeśli do tego dodamy trapowe bity w szybkim tempie, do których dostosowywać się musieli raperzy z Three Six Mafii, otrzymamy brzmienie, jakie przewijać się będzie od Kanye Westa, przez Migosów, aż po SuicideBoysów. Flowem tym bezbłędnie posługiwać się dzisiaj musi każdy raper, chcący zrobić hit. Z jakiegoś powodu jest to po prostu łatwiejsze, kiedy rapujesz tak, jak DJ Paul, Lord Infamous i Juicy J ci pokazali.


Jak to brzmi w praktyce? Identycznie jak w wersie: „NOgi odRYwam od ZIEmi i ENemi RObimi PEdiquire”. Wers ten obecnie nucony jest przez pół Polski, pochodzi oczywiście z wcześniej przytaczanego „Jeremiego Sochana” autorstwa Okiego. Tripletuje też wkurzony Białas na „W Imię Ojca Trapu”, Queba na „Benz-Dealerze”, Taco na „Cichoszy”, Mata na „Patointeligencji”. Czy gdyby bohaterowie z Memphis nie wprowadzili tego flow do mainstreamu, to te numery by powstały? Cóż, pewnie ktoś wpadłby na te podziałkę rytmiczną prędzej czy później, ale trzeba pamiętać, że rodziną założycielską zawsze będzie Three 6 Mafia, a ich debiut trzeba wymieniać wśród klasyków.


Poza wkładem w rozwój samego warsztatu raperów, zespół z Tennessee osiągnął parę mniejszych i większych sukcesów. Do tych drugich na pewno wypada zaliczyć chociażby nagrodę Akademii Filmowej za utwór „Its Hard Out Here For Pimp”. Wzniosłości statuetce dodaje fakt, że był to zaledwie drugi Oskar dla rapu, po Eminemie i jego „Lose Yourself”. „That's how you accept an Oscar!” komentował prowadzący gali rozdania ich perfmormens podczas wręczania wyróżnień – śmietanka show-biznesu polubiła się z hip-hopową energią.


Niestety, los nie jest łaskawy dla legendarnej ekipy. Z sześcioosobowego składu, który patentował triplety, dziś żyje tylko trójka. Wspominany już Lord Infamous zmarł w 2013 na atak serca. Koopsta Knicca doświadczył udaru dwa lata później, natomiast Gangsta Boo, jedyny damski wokal zespołu, zostawiła cały rapowy świat w żałobie początkiem tego roku. Za przyczynę śmierci podaje się przedawkowanie.


Jak więc widać, historia bywa przewrotna, jednak muzyka i status zespołu pozostaje niezmienny. Z legendą nie lada kalibru jesteście w stanie się spotkać już we wtorkowy wieczór w klubie Niebo. Ekipa Turnup na pewno się tam pojawi, liczymy też na was!



Comments


bottom of page